poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Prima Aprilis


Ta notka nie ma na celu obrażenia czyjejś wiary itp. Została stworzona pod wpływem chwili wraz z Yezoo <3 Jest to nasze wspólne dzieło ;> Mam nadzieję, że kto jest kim i dla kogo dojdziecie sami. Są tu trzy osoby z anime innego niż Naruto, a mianowicie:
Ciel i Sebastian - Kuroshitsuji
Mephisto - Ao no Exorcist

Pewnego wiosennego śniegowego dnia, ptaszki dzień jak co dzień ćwierkały dupami, krowy latały po polu, a trawa rosła o wiele za wolno niż powinna. Ogólnie rzecz biorąc ona nie rosła wcale, właśnie dlatego, że był ŚNIEG.
Dwie dziewczyny, jedna czarnowłosa o elfich uszach, zaś druga granatowowłosa z mlecznymi oczami rozmawiały na temat swoich rodzin. Były daleko spokrewnione, chodź nigdy nie odbył się żaden zjazd rodzinny.
- Chryste panie na bananie! - wykrzyczała Yuki
- Nie drzyj się tak bo za dużo decybeli! - odpowiedziała ta druga
- To nie jazz tylko folklor - oznajmił im tajemniczy głos. Rozejrzały się dookoła jednak nie ujrzały niczego, co mogły by uznać za podejrzane. Doświadczyły w swoim życiu tyle dziwnych rzeczy, że zobaczenie czegoś na prawdę głupiego wydawało się prawie niemożliwe.
- To ja może włączę muzykę - zaproponowała Hinata. Yuki skinęła jej tylko głową w odpowiedzi, że się zgadza i spojrzały co do zaoferowania ma im radio w gg o nazwie OPEN FM. Przejrzały listę, jednak nie dostrzegły niczego co mogłoby którąś z nich zainteresować. Już się kończyła, gdy czarnowłosa krzyknęła donośne
- STOP!
- Co? - spytała granatowowłosa
- Włącz to włącz to! Patrz SZATANY! - oznajmiła zadowolona od ucha do ucha. Kuzynka spojrzała na nią z politowaniem.
- To szanty! - krzyknęła - Nauczyła byś się w końcu czytać!
- A to nie to samo? - w odpowiedzi ta druga pokręciła jej przecząco głową. Dziewczyna usiadła i patrzyła dalej. Nagle jej wzrok stał się morderczy.
- Co znowu? - spytała Hinata
- Kraina.. kraina..
- Jaka znowu marina?
- KRAINA ŁAGODNOŚCI!
- marina kropidłości? - Yuki spojrzał na nią spod byka. Wszystko co wiązało się z kościołem było tematem tabu. Przeglądając dalej listę czuły z chwili na chwilę narastające zażenowanie. No żeby stację radiową nazywać Odgłosy Natury a tam dawać dźwięk jęczącej babki? Przewinęły listę ku górze i dostrzegły stację o nazwie 100% Grabaż. Na ustach czarnowłosej zagościł wielki uśmiech, od pogrzebu dziadka miała inne zapatrywania na śmierć.
Mianowicie był to poranek w którym o dziwo ptaszki nie ćwierkały dupą, a śnieg nie padał. Tego właśnie pięknego dnia umarł jej dziadek. Pogrzeb odbył się następnego dnia, ponieważ nikt nie chciał odwiedzać go w kostnicy w obawie, że się jeszcze obudzi. Już mieli zamykać trumnę gdy zza niej wychyliła się ręka, potem druga, prawa noga, lewa noga i ten uśmiechnięty ryj. Cała rodzina skrzywiona już chciała się rozchodzić myśląc jak mogłoby być pięknie a on zawołał " Kochani zebraliśmy się tu by uczcić dzień mojej śmierci! Jednak zapomniałem telefonu jak ja się z wami potem skontaktuje?!" W ofercie dostał od najstarszej nokii po iphona. Wziął wszystkie. Zawsze był materialistą. Później ulegle położył się w trumnie. Potem nawet bez odbywania zbędnej ceremonii zakopaliśmy go w piachu, martwiąc się czy nie zabrał ze sobą łopaty. Głupio by było jak by znowu wrócił. Od dwustu lat wszyscy mają go po dziurki w nosie, a on jak się dowiedział, że w piekarni na przeciwko pracuje taka brzydka pani o imieniu Orochimaru to obiecał, że nie umrze przez kolejne 600. Gorzej było jak Oroś mu powiedział, że jest mężczyzną. Dziadek stwierdził, że kobiety robią się co raz bardziej nieśmiałe. Jego śmierć, była kolejną ciekawa rzeczą która przeżyliśmy.
Była to burzowa wiosna. Właśnie w ten dzień krowy ćwierkały a ptaki latały mucząc. Trawa przerosła drzewa, a mrówki giganty toczyły zaciekły pojedynek. Dziadek postanowił pójść do swojej bimbrowni i opić tak cudowny dzień. Wyciągnął około trzydziestu flaszek wypił je w dosłownie dziesięć minut i gdy tylko alkohol sparaliżował jego mózg, którego od dawna i tak nie ma, dziadek usłyszał głośny huk. Wyjrzał przez okno i dostrzegł, że piorun uderzył w dach domostwa obok. Nasz ukochany postanowił wspiąć się na najwyższy punkt naszego domu, po czym wzniósł ręce ku niebu i krzyknął 'allahu allahu nie rozwal nam dachu'. Allah jak na nasze szczęście - nieszczęście dziadziusia pierdolnął go piorunem. Ale wracając do dziewcząt..
Jednej z nich zadzwonił telefon. Spojrzała na wyświetlacz i co ujrzała! No jak byście zgadli DZIADEK!
- Czego ty chcesz? Nie dość nas namęczyłeś przez te wszystkie lata - warknęła wściekła
- Ja tylko chciałem zapytać jaki jest numer do babci?
- Babcia nie miała numeru od wieluu lat - odpowiedziała
- A to znajdę se inną - powiedział i się rozłączył.
- Oby ona była tylko kobietą - westchnęła Hinata. Ona również znała jej dziadka.
Spojrzały na zegarek: 7 30 rano. Czas zbierać się do szkoły. Westchnęły obie i poszły do wyjścia. Ubrały czapki, szaliki, buty, skafandry, maski narty i ruszyły do szkoły. Nie było sensu iść pieszo skoro i tak jest tyle śniegu, a szkołę mają z górki. Kto by wnikał w to, że jest wiosna!
Po dotarciu na placówkę miejsca gdzie miały się edukować ruszyły do szatni. Tam jak zwykle było pełno pomiotów, których obie nienawidziły.
Po jakże męczącym przebieraniu się poszły do klasy. Od pięciu minut trwała lekcja, ale szczerze mówiąc nie obchodziło ich to. Weszły do klasy, a tam na tablicy widniał napis "dzień dziadka"
- ja pierdole - jęknęła czarnowłosa
- ahahahah! - zaśmiała się Hinata - mogłaś zaprosić dziadka - śmiała się dalej. Yuki posłała jej mordercze spojrzenie i grzecznie, jak na dobre dziecko przystało usiadła w ławce . Pani całą lekcje pierdoliła o tym jaki szacunek należy się starszym.
- To może Yuki opowie nam o swoim dziadku - powiedziała i nagle wszystkie oczy skierowały się w jej stronę. Ojciec, zawsze ją uczył, żeby nie kłamać więc postanowiła powiedzieć prawdę.
- Więc mój dziadek to alkoholik, materialista i idiota który nie chce zdechnąć. Na własnym pogrzebie próbował wyłudzić od wszystkich telefony komórkowe i dzwonił do mnie dziś rano zapytać jaki jest numer do babci, a potem powiedział że znajdzie sobie nową. - opowiedziała. Kobieta spojrzała na nią przerażona - Zna pani pana Orosia z piekarni? - zapytała. Nauczycielka siknęła głową na tak - No to, mój dziadek stwierdził, że jest bardzo nieśmiałą kobietą - Cała klasa wybuchła niekontrolowanym śmiechem, a nauczycielka kazała jej wyjść. A całe szczęście bo już nudno się robiło. Nim zdążyła zrobić pierwszy krok wpadła na nauczyciela-wujka-dyrektora-woźną-ciotę-brata i jeszcze innego członka swej jakże cudownej rodziny. Była to osoba, która jest każdym. Kiedyś był z jej mamą, potem ciocią, tatą, wujkiem, bratem ZE WSZYSTKIMI. W ogóle ta rodzina ma w sobie coś dziwnego, ale jeszcze nigdy nie udało się nikomu odkryć co. Szepnął tylko jej do ucha, że za po lekcjach ma wziąć Hinatę i stawić się u niego w gabinecie. Była bardzo ciekawa tego, co ten szaleniec może od nich chcieć.
Po lekcjach obie skierowały się do gabinetu 'dyrektora i woźnej' w jednym. Chciał zaoszczędzić na pracownikach, tej jakże cudownej placówki. Kolejny materialista. Właśnie dla tego na stołówce wszystko kleiło się do stołu, na krześle nie można było usiąść bo przyklejone było do niego pełno gum, a w klasach śmierdziało. Jednak większość wolała nie wiedzieć czym.
- Drogie dziewczęta - powiedział Kakuzu
- No czego chcesz tym razem? - spytała czarnowłosa
- Chciałem was powiadomić, że postanowiliśmy zorganizować zjazd rodzinny, na który oczywiście wy też jesteście zaproszone.
- Zjazd? - spytała Hinata
- Zjazd. - odpowiedział - Będzie na nim twoja rodzina - Wskazał na czarnowłosą - I twoja rodzina - Wskazał na białooką. Odbędzie się on w najbliższym hotelu. Zaczyna się jutro o 12. - oznajmił. Obie przytaknęły i wyszły z sali, bo kto by chciał z nim spędzać więcej czasu? Jeszcze wpadłby na pomysł, żeby się z nim zaprzyjaźnić. Już wystarczy, że u Hinaty w rodzinie jest Tobi.
Obie dziewczyny położyły się na swoich dwu piętrowych łóżkach. Tak były tam dwa dwu piętrowe, ponieważ na jednym spać nie wypada, a jako że na dole żadna spać nie chciała ze względu na dziadka, który przyłaził w nocy i kładł się obok. Jako, że na górę wspiąć się nie potrafił to tak która tam była, należała do bezpiecznych. Ale nie sam fakt, że spał był najgorszy. On przynosił ze sobą mnóstwo fantów! Takich jak patelnie, telefony, noże itp. Raz przytargał biednego i nic nie pamiętającego Orosia. Właśnie wtedy ojciec postanowił pokazać, że jest fajny i wytargował się od Kakuzu - także właściciela (jedynego) sklepu meblowego w mieście drugie łóżko. Najdziwniejszym faktem było to, że mimo iż inne sklepy również dobrze prosperowały zostały zamknięte. Na wspomnienie o tym, Kaziu zawsze się dziwnie uśmiechał.
Poranek taki sam jak zwykle. Ptaki ćwierkały dupami, krowy latały a resztę już znacie. Dwie dziewczyny w dość eleganckich strojach, wraz z Tobim w dresach, którego trzymały za ręce bo debil stwierdził że tak będą wyglądać rodzinnie, stali przed walącym się budynkiem. Był na nim pozdzierany napis Motel przerobiony czerwoną farba na Hotel.
- Kurwa, ale rudera - stwierdziła zażenowana Yuki
- Ja pierdole, no - zawtórowała jej Hina.
- Przy Tobim się nie klnie! Tobi to dobry chłopiec - krzyknął czarnowłosy idiota zakrywając uszy.
- Utkaj mordę - krzyknęły obie i chwyciły go za bluzę. Ruszyli w kierunku obrotowych drzwi.
- Tobi się boi.. - wyszeptał chłopak. Jakimś cudem przedostali się do środka, chodź było to nie lada zadanie. Wylądowali w środku, który był jeszcze bardziej beznadziejny. Tapeta odklejała się od ścian, sofy w holu były porozdzierane i poniszczone, stolik na środku stał na trzech nogach, a recepcjonista nie żył już od dobrych kilkunastu lat.
- Ohohoh widzę, że wujek Kaziu nieźle się postarał - stwierdziła Hinata
- To i tak lepsze niż jego wesele.. tam to dopiero były jazdy. Konan próbowała zapobiec ich małżeństwu, a Yahiko miał w tym biznes. No a Kaziu jak widział ich córkę to od razu orgazmu dostawał. Ale mógł się bardziej postarać.
- Co zrobił? - spytała zaciekawiona granatowowłosa, której rodziny nie zaprosili na tę uroczystość.
- Całe wesele urządził na cmentarzu, ale nie to jest najgorsze. W połowie ich przysięgi wyskoczył Deidara krzycząc się, że był u niego Kabuto i domagał się pieniędzy za prochy. Konan jak to usłyszała to brew zaczęła jej nerwowo podskakiwać, ale nadal nikt nie wiedział jaki interes może mieć Yahiko. Koniec końców, okazało się, że chciał pozbyć się córki z domu i przejąć część biznesu Kazia. Jego brat- Hidan, to kolejna durna pała,  która myślała, że na wszystkim skorzysta. Na koniec okazało się, że to wszystko było ukartowane, ale do dziś nikt nie ma pojęcia o co właściwie chodziło.
- To teraz wiem, czemu nie zaprosił nas. Moja babka kościelny moher pewnie najwięcej by miała tam do powiedzenia - stwierdziła Hinata. Nagle usłyszała jakieś szmery, a zza zakrętu wyskoczył Kakuzu.
- Rodzin...!! Ahh.. nie to tylko wy. Ludzie fałszywy alarm! - krzyknął
- Jacy ludzie? - spytała Yuki - Ja tu widzę tylko nas i truposza za ladą - uśmiechnęła się chytrze.
- No, a biorąc pod uwagę że nie mówisz do nas, bo sam do siebie też nie, bo chyba aż taki popieprzony nie jesteś to.. nie możesz użyć zwrotu ludzie - zaśmiała się Hinata
- Tobiemu żal wujka Kazia, że ma takie bratanice - dodał smutno chłopak.
- Ah Tobiaszu! - krzyknął organizator zjazdu - Dobrze, że jesteś musimy w coś przebrać tę panią - wskazał na trupa.
- A na cholerę ci ona? Wywal ją do śmieci - burknęła czarnowłosa
- Ależ to prezent dla jej dziadka - wskazał na Hinatę
- A na cholerę dla dziadka Hidana ta martwa bab... Aaaa.. - powiedziała
- Więc wszystko rozumiesz? - zaśmiał się. Granatowołosa skinęła głową na tak.
- O co chodzi? - zapytała zdezorientowana Yuki
- No nie pamiętasz mojego dziadka? Tez masochista jakich mało. Ja nie wiem co babcia w nim widzi - jęknęła. Ich jakże inteligentny monolog został przerwany przez huk wydobywający się spod paneli na których stali. Nagle coś się przez nie przebiło
- O kurwa to znowu ten dziad - powiedziała Yuki
- I Orosia! - wykrzyczał starszy pan uśmiechając się szeroko i pokazując swój jakże cudowny brak zębów.
- A to nie pan Orochimaru z piekarni ? - zapytał zdezorientowany Tobi.
- Tak to on. I jednocześnie kochanka dziadziusia - odpowiedziała Yuki. Po tych słowach dziadeczek zaczął pieścić na dziwne, nieetyczne sposoby swoją wybrankę. Na co dziewczyny podbiegły do Tobiasza i zakryły mu oczy. Sobie również.
- Na Boga! - krzyknęła Chiyo wchodząc do pomieszczenia
- Jashina! - dodał Hidan
- Rodzinka.. - burknęła Hinata i Yuki. Później małżeństwo spierało się o swoje wierzenia. Hidan powiedział o kilka słów za dużo i nazwał Chiyo starą wtedy doszło do rękoczynów. Jednym słowem masakra, ale to jeszcze nie koniec..
Kilka godzin po całym spektaklu Kakuzu zaprosił wszystkich do jadali. Oczywiście czego mogliśmy się po nim spodziewać. Jedzenie wyglądało na takie sprzed kilka lat, stoły ledwo trzymały się na nogach, a krzesła wyglądały jak wyciągnięte ze śmietnika.
- Jak tu pięknie - zachwycał się dziadek Mephisto. Sielankę te przerwał huk i drzwi które wypadły z zawiasów. Wtem do pokoju weszła Tsunade ze swoim mężem Hiashim.
- Rodzice.. - powiedziała Hinata. Spojrzała na swojego ojca, któremu krew lała się z nosa jak z fontanny. Ukradkiem spoglądał na biust swej żony i wręcz dostawał orgazmu. Podszedł do nich Hidan i uścisnął rękę z obydwojgiem. Pomińmy fakt, że Tsu prawie mu tą rękę połamała.
- No no Hinata - zaczął Hidan - Kształtów to ty n apewno nie odziedziczyłaś po babci. - oznajmił. Nim zdążył dodać coś jeszcze Chiyo jebnęła go z biblii.
- Ciekawe co jeszcze zajebała z kościoła - zaśmiała się cicho Yuki. Nastała irytująca wprost cisza, a po krótkiej chwili przerwał ją odgłos muzyki klasycznej. Wszyscy skierowali swój wzrok na wyłamane drzwi i spojrzały na niskiego chłopca z ciemnymi włosami i opaską na oku. Towarzyszył mu bardzo wysoki mężczyzna, o jasnej cerze i czarnych włosach ubrany w strój lokaja.
- Patrzcie pirat! - powiedział Tobi
- Nie pirat - odparła Yuki. - To mój brat ze swoim lokajem. Wyprowadzili sie od nas kilka lat temu ze zwględu na dziadka. - opowiedziała i podeszła uściskać chłopaka.
- Powinieneś pić dużo mleka! - krzyknęła Chiyo - Może wtedy byś urósł. - dodała. Dla chłopaka brew zaczęła delikatnie drżeć, ale powstrzymał się od zbędnego komentarza i wraz z towarzyszem zasiedli to stołu. W następnej kolejności do pomieszczenia wszedł cały zakolczykowany rudowłosy mężczyzna.
- Kto to? - spytała Hinata - Jego nie kojarzę
- To Pein - odparła czarnowłosa - Brat Yahiko.
- Czemu ma tyle kolczyków? - spytała Tsu.
- Kiedyś miał dziewczynę, która była daltonistką. Ale jakimś cudem nagle zaczęła widzieć normalnie kolory. Wtedy go rzuciła mówiąc że jest rudy. Później się zakolczykował i zamknął w jaskini, rzadko z niej wychodzi. Kazio proponował mu pracę w szkole jako woźna, ale odmówił. Ogólnie idiota - podsumowała. Nagle ich konwersację przerwał krzyk i smurd spalenizny. Wtem do pomieszczenia wparował dziwny osobnik, z połową twarzy białą,  drugą czarną z różową peruką.
- O babcia! - zawołała Yuki
- To twoja babcia?! - spytała przerażona Chiyo
- Tak - odpowiedziała jej ciemno włosa. Nim zdążyła podejść do babci zrobił to niski osobnik wraz ze swoim lokajem.
- Dawno się nie widzieliśmy - stwierdził chłopiec
- Masz rację Ciel - odpowiedziała babcia, biała połowa Zetsu. - Jak się masz pokurczu? - zapytała czarna połowa babci.
- Ciel? - spytała Chiyo - A kto mu takie szatańskie imię nadał?! - zawołała
- Ja! - odpowiedział mężczyzna o długich czarnych włosach
- O siema Madara - powiedział Hidan - Jak tam leci stary?
- A właśnie nie leci - stwierdził jak by zażenowany
- Co się stało tatusiu? - spytała Yuki
- Twoja mamusia wyjebała mnie z domu - rzekł
- Jak by już dawno nie mogła tego zrobić - burknęła czarnowłosa
- Co to ma znaczyć?! - krzyknął mężczyzna
- No wiesz.. chyba za dużo genów po dziadku odziedziczyłeś - powiedziała
- Ona powiedział to samo - oznajmił - A ja nadal nie wiem o co chodzi..
- No jak by o to, że przyniosłeś jej ostatnio do łóżka Sasoriego twierdząc, że to twoja NOWA żona! - krzyknęła. I nim zdążyła dopowiedzieć coś jeszcze napadła go Chiyo ze swoją biblią twierdząc, że jest diabłem wcielonym. Szkoda, że nie wiedziała, że to prawda. Później zafundowała mu kąpiel w święconej wodzie.
Następnie w dokładniej kolejności zjawili się jeszcze: Naruciak, Sasucz, Sakurwa,  Deidara, Itachi, Kisame i na dokładę Shizune z Kakashim i Jirayą.
Zaczynało robić się późno, zegar wskazywał 19 a telewizora brak!
- No i jak mamy obejrzeć wieczorynkę?! - krzyknął wściekły Kisame
- Właśnie - potwierdził Itachi.
- A pornole?! Gdzie mamy je oglądać?! - warknął wściekły Jiraya.
- Panowie, panowie - zaczął Kaziu - Co wy na to by poprosić nasze panie, te piękniejsze -tu zatrzymał się na cyckach Tsu - I te brzydsze - spojrzał na Chiyo stojącą obok Sakury - O małe co nie co?
- Chciałbyś - powiedziała czerwonowłosa kobieta stojącą za nim.
- Mama! - krzyknął Ciel i rzucił się na kobietę.
- Kushina.. - westchnął Madara
- Nie jęcz ojciec tylko idź ją przeproś. Babcia już nie raz wybaczała dziadkowi - Yuki uśmiechnęła się do niego zachęcająco i poklepała po ramieniu. Mężczyzna odetchnął głęboko i podszedł do czerwonowłosej. Kobieta popatrzyła na niego groźnie.
- Kochanie moje, piękne, czerwone jak lawa płynąca tuż przy mym domu. Kocham cię bardziej niż mój ojciec grzeszników, wybaczysz? - po jakże wyczerpującym monologu Madary w Chyio się zagotowało. Podbiegła do nich z 5 metrowym krzyżem.
- I to ma być moja rodzina?! - krzyknęła. Zaintrygowany Hidan spojrzał na swą małżonkę.
- Skąd ona bierze te wszystkie fanty? - spytał.
- Tak, babciu, rodzina - uśmiechnął się szeroko, a babszyt popatrzył na niego krzywo. - a.ale T.tobi to d.dob.bry chłop.piec?
- Tak - odpowiedział uśmiechnięty Ciel. Wszyscy spojrzeli na niego, ponieważ nikt nigdy nie widział by się uśmiechał. - Co? - spytał, ale nikt nie raczył mu odpowiedzieć.
Po jakże interesującym posiłku rodzina zasiadła przy okrągłym stole i zaczęła debaty na temat gorzej popierdolony od nich wszystkich.
- Wiesz co? - szepnął Hidan do Kazia. Organizator spojrzał na niego pytająco. - Chyba zmienię se żonę. Wpadła mi w oko ta blondyna co tam siedzi - wskazał na Deidare. Zebrał się na odwagę i postanowił zagadać do nowej wybranki. - Siema laluniu - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Ej Dei-gej! - zawołał dziadek Mephisto. Blondynka, a raczej blondyn popatrzył na niego spod byka. Podłamany Hidan podszedł do Tsunade.
- Mogłabyś? - spytał. Cycata babunia skinęła głową na tak i rzuciła nim o ścianę, która zaczęła się walić.
No więc jest beka,
A nawet jak rzeka,
Gdy się pisze głupoty,
Którym nie brak cnoty,
Z Klaudią kochaną,
I Hinatą zjebaną,
By shit wstawić na bloga,
Przy modlitwie do Boga,
Bo babcia kazała,
I mózgi zrąbała,
A dziadziu żartuje,
Inni drą chuje,
Niestety to już koniec,
I tu ma być Klaudii troniec,
Bo brakuje nam ryma,
A Hidan wszystkich dyma,
Musimy się pożegnać,
No i fanów przegnać.
Papa!
KraKra!
Niczym ptaszki Itachiego,
Męża naszego, wspólnego.