sobota, 9 marca 2013

Yezoo x Itachi ♥ ''Hontōni?''

Jak ja kocham wam mieszać XD A więc ta notka jest dwa tygodnie po tym jak Itaś wrócił XD MIŁEGO CZYTANIA ♥ liczę na wasze komentarze z opinią i naprawdę jeżeli przeczytałeś i ci się nie podoba to uzasadnij to w komentarzu czy coś : ) dobrze czasem usłyszeć słowa krytyki, a więc mówcie co wam się nie podoba, postaram się poprawić : )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

      Obudził ją dźwięk zamykanych drzwi. Obróciła się na lewy bok i już chciała się do niego przytulić gdy nagle jej ręka wylądowała na czarnej, puszystej poduszce. Otworzyła oczy ze zdziwienia, lecz szybko je przymknęła z powodu rażącego słońca. Zamrugała kilkakrotnie po czym omiotła ,przyzwyczajonym do światła wzrokiem cały pokój. ''Nie ma go? Ciekawe czy wyszedł tylko na chwilę czy znowu ucieka.?'' ~pomyślała opierając się o ścianę.
-Huh.. - westchnęła i sięgnęła po telefon. Wybrała jedną z przymulastych piosenek i zaczęła pisać pamiętnik. [piosenka]
''Drogi pamiętniku,
Nie wiem co myśleć, czy można kochać kogoś kto cały czas odchodzi, kogoś kto raz jest, a raz go nie ma, kogoś kto jest zmienny jak nastrój kobiety podczas okresu? Kogoś... Kto raz jest czuły i opiekuńczy, a raz chce cie zabić... Kogoś.. kogo nie umiem opuścić mimo wszystko... Czyli..? on jest..? Jedyną osobą którą kocham...?'' -zapisała swoim starannym pismem na kolorowych kartkach.
-Dzień dobry - powiedział otwierając drzwi. W prawej ręce trzymał tackę z pachnącymi naleśnikami, jakimiś powidłami, górą owoców i bitą śmietaną, obok parowało aromatyczna kawa zbożowa, a w lewej dzierżył ogromny bukiet herbacianych róż.Podszedł do niej i pocałował ją w czoło kładąc śniadanie na jej kolanach. Kwiaty postawił na szafeczce nocnej tuż obok dziewczyny.

''Że hę?''~przeszło jej przez myśl.~''Co on? COO?''
-Co to za mina ? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Hm? - zamrugała kilkakrotnie i popatrzyła na niego nadal zdziwiona, lecz już z zamkniętą buzią i nie wytrzeszczonymi oczyma.
-Hahaha, jedz bo ci wystygnie - znów ją pocałował, uśmiechnął się czule i ruszył w kierunku łazienki.
-Ja pierdole, sen - szepnęła podnosząc kubek kawy do ust.
       Gdy jej zaskoczenie całkowicie minęło przeszła do konsumowania naleśników, które, kto by się spodziewał, były znakomite.''On mnie coraz bardziej zaskakuje... Może... nie jest taki zły.. może.. może tylko chce być tak postrzegany?'' ~pomyślała wstając z łóżka gdy już skończyła jeść. Przeciągnęła się wzdychając. W pokoju dało się wyczuć zapach róż.
-Nie wiem jak to zrobił, ale kocham go jeszcze bardziej - szepnęła ruszając w kierunku szafy. Otworzyła hebanowy mebel i co tam zobaczyła? Nic. No poza błękitną sukienką na ramiączkach.
-Kurwa, zajebe cwela, tak bardzo chciałam ubrać shorty i jakąś luźną bluzkę, alee niee bo po coo.... Musze ubrać to - mamrotała zażenowana.
[tu jest jakiś problem z dialogami nie wiem czemu wszystko mam napisane ciągiem i nie chce sie to zmienić ;c musicie sobie jakoś poradzić : )]
      Stała na środku pokoju zarumieniona, ze spuszczonym wzrokiem. Byleby tylko nie patrzeć na drzwi od łazienki gdy będzie wychodzić. Hahahaha miała świetny plan jak pozbyć się tego niebieskiego badziewia. Już miała wybuchnąć szatańskim śmiechem, gdy otworzyły się ciemne drzwi łazienki.-O, moje słoneczko założyło prezent - uśmiechnął się z satysfakcją i pocałował ją w czoło. ''Prezent? OOO KURWA! Dziś mam urodziny o.O kompletnie zapomniałam!''~myślała.-Raczej, nie inaczej - zaśmiała się i zaczęła go namiętnie całować. Zerwała z niego czarną koszulkę z napisem ''Keep calm and listen One Ok Rock'' nie przestając całować. Po chwili zrzuciła swoją sukienkę, po czym jak gdyby nigdy nic wstała, podniosła bluzkę swojego chłopaka i założyła na siebie.-Jeszcze raz każesz mi wciskać się w ten shit, a nie ręczę za siebie! - krzyknęła oburzona i wyszła z pokoju, zostawiając zdziwionego chłopaka samego. -Dobra jest - rzekł z aprobatą uśmiechając się.
***
     Późnym popołudniem, gdy oglądali telewizję Łasic dostał sms-a od Peina. ''Kurwa..''~pomyślał po czym przeczytał treść wiadomości ~''No i jak ci idzie chuju? Możesz zacząć nasz plan? Czy może potrzebujesz kolejnych dwóch tygodni?! Ruszaj dupę i przynoś ją do Aka. Dziś!''
-Huh.. - westchnął chowając telefon do kieszeni czarnych spodni.
-Co się stało? - zapytała zaniepokojona Klaudia, głaszcząc dłonią jego czarne włosy.

-Nic słońce. Nie martw się - powiedział z uśmiechem całując jej delikatną dłoń. Dziewczyna usiadła mu na kolanach, a on położył jej jedną rękę na ramieniu natomiast drugą objął ją w pasie. Siedzieli tak przytuleni dopóki komedia, którą sobie włączyli, się nie skończyła. Itachi przycisnął ją do siebie i schował twarz w złocistych włosach, pachniały kwiatami sakury. Łasic trzymał Klaudię w mocnym uścisku przez jakąś chwilę po czym podniósł się gwałtownie i przerzucił ją sobie przez ramie.
-EEEEEJ, Tachi?! Co ty do jasnej kurwy odwalasz?! - krzyczała blondynka bijąc pięciami jego plecy, gdy wychodzili po schodach. - NIENAWIDZĘ CIĘ!
-Naprawdę? - spytał Itachi słodkim głosikiem i przeszedł przez drzwi jej pokoju.
-TAK! PIZDO! POSTAW MNIE !!!!
-Po co? - zaśmiał się i rzucił ją na łóżko.
-Co ty ro..- chciała zapytać, lecz niestety nie dane jej było, gdyż czarnowłosy zaczął ją całować. Gdy już nacieszył się jej ustami przeszedł do oznaczania jako swoją własność jej szyji i obojczyków. Pomału ściągnął z niej swoją czarną koszulkę i zostawił kilka różowych śladów na jej płaskim brzuchu. Itachi popatrzył na nią czule i cmoknął ją w czoło.
-Ej...
-...?

-N-nic... - zaczerwieniła się.
-Heh, chodźmy spać co? - uśmiechnął się ciepło i położył się obok niej.
-Dobrze - szepnęła i przerzuciła przez swoje ramię jego rękę tak by ją przytulił.

[song dla atmosfery ^^]
      Gdy był w 100% pewny, że zasnęła założył na nią najdelikatniej jak umiał swoją koszulkę, po czym owinął ją starannie kocem. Ubrał się szybko i wziął ją na ręce.       Po pół godzinie byli już w ciemnym lesie, wokół szumiały drzewa, którymi delikatnie kołysał chłodny wiatr. Popatrzył na delikatne rysy jej drobnej twarzy, była taka bezbronna, delikatna, spokojna, a złociste włosy ją okalające lekko falowały. Jest w niej zakochany, teraz jest pewny... Najchętniej uciekłby z nią gdzieś, ukrył, schował... Chce by była tylko jego, by Pein nie miał do niej żadnego dostępu. ''Kurwa..'' ~pomyślał, gdy stanęli przed kryjówką Akatsuki.
     Przeszedł przez wielkie drzwi i od razu powędrował do gabinetu lidera.
-Przyniosłem ją - burknął i posadził ją na czarnej kanapie.
-Dobrze, przejdziemy do przesłuchania zaraz po tym jak się obudzi. Możesz iść do siebie.
-Mhm..
    Usiadł na ''swoim'' łóżku, jego nieobecny wzrok skierowany był na okno. Jego twarz z beznamiętnym wyrazem w srebrzystym świetle księżyca nadawała mu mrocznej, bezuczuciowej bestii, ale on nią nie jest... Tak naprawdę to ma uczucia.. Teraz... Odczuwał ból, ale nie fizyczny. Bolało go serce, tak jakby było rozerwane na miliony kawałków, sklejone i znów porozrywane. Czemu? Czemu się w niej zakochał? On? Przecież miał nie mieć uczuć! No, ale to robota Peina... Można było przewidzieć, że coś spierdoli.. Jebany cwel. Jak już go przerabiał to mógł się postarać....
-Te! Łasic! Twoja lasia się obudziła - powiedział Hidan i tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
      Itachi wyszedł z pokoju na ciemny korytarz siedziby Aka i przeszedł na schody by zejść do gabinetu lidera. Gdy już tam dotarł, rudy siedział na przeciwko Klaudii i patrzył na nią przenikliwym spojrzeniem, ona natomiast skulona, podciągała kolana pod brodę kurczowo obejmując nogi.
-Itachi! - krzyknęła i szybko się podniosła gdy tylko go zobaczyła, lecz zaraz usiadła widząc karcące spojrzenie lidera. Itachi drgnął lekko gdy usłyszał swoje imię, ale nie spojrzał na nią.
-Ciekawe ... - powiedział cicho rudy i z zamyśloną miną przerzucał wzrok raz na Łasice, a raz na Klaudię. - Wyjaśnisz mi to kiedy indziej Czarny, a teraz do rzeczy.
-Do jakich kurwa rzeczy?! CZEGO TY CHCESZ?! - zdenerwowała się Yezoo, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Masz klucz do pewnego ważnego dla mnie przedmiotu - uśmiechnął się lekko.
-Jaki klucz?! O co chodzi?! Ja do jasnej kurwy nie wiem o czym mówisz!
-Klucz do 生と死の洞窟 [Jaskini(a) Życia i Śmierci] - odpowiedział spokojnie i kątem oka spojrzał na nieobecny wyraz twarzy Itachiego.
-CO KURWA?! Itachi! Czy ty..? Czy ty o wszystkim wiedziałeś? - po jej policzku spłynęła srebrna, połyskująca łza.
-Widzę Łasic, że poradziłeś sobie z zadaniem - rzekł z aprobatą Pein. - A teraz. Droga Klaudio, gdy jesteś załamana, gdy twoje serce rozdarte jest na miliony kawałeczków przez o tego tu stojącego młodzieńca, pozwolisz, że cię zabije i wykorzystam twoją krew by otworzyć Jaskinię. Dobrze? - powiedział wyjmując z pochwy katanę. Podszedł do trzęsącej się Yezoo i uśmiechnął się złowrogo. Już miał zrobić dziewczynie krzywdę, gdy znikąd pojawił się przed nią Itachi i przyjął na siebie wymierzoną w serce broń. Ostatkiem sił pchnął swój miecz w brzuch rudego i opadł całym ciężarem na kolana blondynki.
-Yezoo.. nie...płacz...koch..am..c..ie..- wychrypiał, a z jego ciała ulotniły się resztki życia.
-Naprawdę Tachi? Naprawdę musisz mówić to w takiej chwili? Błagam NIE! - krzyknęła i mocno przytuliła jego martwe ciało.
-Możesz go uratować.. - wyszeptał leżący na ziemi rudy.
-Utkaj mordę!
-Naprawdę nie chcesz znać sposobu? Myślisz, że do czego mi byłaś potrzebna?
-Błagam cię, umrzyj już! - krzyczała przez łzy roztrzęsionym głosem.
-Otwórz..drug..ą..szufl..adę..po..pra..wej..stronie..m.m..ojego..bi..órka..-powiedział cicho i podzielił los Itachiego.
     Gdy już nie miała żadnej łzy do wypłakania, postanowiła, że pójdzie sprawdzić co jest w miejscu, które kazał jej przeszukać rudy. Nie wiedziała czemu to robi. Może była, aż tak zdesperowana, że musiała szukać ratunku nawet w rzeczach osoby, która chciała ją zabić? Może tak bardzo go kochała, że musiała spróbować wszystkiego? Może.. Jedno było pewne. W szufladzie, znalazła nadzieję...

poniedziałek, 4 marca 2013

Yezoo x Itachi ♥ ''Karera no saisho no kaigi''

A więc ten rozdział będzie o tym co się działo 4 lata przed pierwszą opublikowaną notką do tej serii xd czyli pierwsze spotkanie Yezoo i Łasicy xd ENJOY!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Szedł przez ciemny las, dobrze że jego oczy były zaprogramowane tak by mógł widzieć w ciemnościach. Musiał się spotkać ze ''stworzycielem''. Głupi Pein i te jego eksperymenty. Że też musiał być tam wtedy tego felernego wieczoru gdy wybrał go sobie na królika doświadczalnego. Liderka to on miał po dziurki w nosie, a reszty tych psycholi? JESZCZE BARDZIEJ. Jak on ich nienawidził. Nazywali siebie jego rodziną, a raczej starali się nią być. pff. On ma rodzinę. Do której nie może wrócić. Jest wypranym z emocji robotem stworzonym do zabijania. No może nie robotem, ale sterowanym przez psychola mutantem żyjącym z psycholami. Ale mu los życie zgotowało. ZAJEBISTY. No wreszcie doszedł do tych szczyli. Musieli sobie znaleźć kryjówkę AKURAT na największym ZADUPIU! Wszedł powoli przez ogromne drewniane drzwi siedziby Akatsuki i co tam zobaczył... NIC! Ani jednego żywego ducha.
-Zajebiście.. czyyli misje - powiedział zażenowany Itachi i ruszył w kierunku gabinetu Peina.
      Gdy doszedł pod drzwi swojego przełożonego, usłyszał zza nich dwa głosy, jeden kobiecy, a drugi samego liderka.
-Znowu ta dziwka Konan .. -burknął pod nosem i wszedł do gabinetu rudego.
-Itachi! - krzyknął liderek spychając psychofankę z kolan. - Co ty tu robisz?
-Hm.. no nie wiem, może wzywałeś mnie do siebie? - zapytał ironicznie.
-AH! No tak - zamyślił się.- Konan spierdalaj! - krzyknął strącając łaszącą się dziewczynę ze swojego ramienia.
-Ale...
-Żadnych, ale kurwo! Wypierdalaj!
-Tak, tak jest... - powiedziała cicho i wyszła z pokoju.
-Musisz ją tak traktować? Widać, że cie kocha, że jej się podobasz, a ty traktujesz ją jak śmiecia. Oh, zapomniałem, jest dla ciebie ważna tylko jak chcesz poruchać bo Deidara się ostatnio nie daje.
-Łasic. Czy ja do kurwy nędzy pozwoliłem ci się odzywać?! - ryknął liderek.
-Nie, ale w dupie to mam.
-W dupie to możesz mieć dildo, ale nie moje słowa i rozkazy!
-Tssaa.. Będę miał co będę chciał. A teraz do rzeczy. Co chciałeś.
-Mam dla ciebie misje.
-You don't say?
-Idiota! Nie wydurniaj się tylko słuchaj!
-Nooo... - rzekł sharinganowiec z miną znudzonego dziecka na lekcji matematyki.
-Yh... Jest pewna dziewczyna. Na imię ma Klaudia, pseudonim Yezoo. Jest posiadaczką pewnej bardzo cennej dla mnie rzeczy.
-Hm? Jakiej?
-Nie interesuj się dobrze?!
-Jak mi nie powiesz to nie wykonam misji. (tutaj mówi naburmuszonym głosem pięciolatki xd )
-Pierdolony szantażysta.
-Hihihihihi.
-No dobra, jesteś zbyt cenny żeby cię zabić więc ci powiem. (tu Itaś robi spojżenie małej dziewczynki i z zaciekaweniem słucha liderka) No więc, posiada ona klucz do jaskini, w której jest coś czego potrzebuje.
-A ciooo tooo?
-Sam jesteś ciota -.- Nie powiem ci.
-Aha. no to narka!
-Dobra stój! W tej jaskini.. są trzy rzeczy, wisiorek przywracający ludzi do życia, zapiski jak go używać i coś w stylu regulaminu co zrobić żeby przywrócić kogoś na stałe a nie tylko na jakiś czas, czego nie robić żeby ta osoba została z tobą i tym podobne. Rozumiesz?
-Tak. Ale czemu muszę to robić akurat ja? Ej zaraz! Co ja mam w ogóle zrobić?
-Masz ją w sobie rozkochać. I to tak bardzo żeby była w stanie zrobić dla ciebie wszystko.
-Ile ona ma lat?
-14..
-To dziecko przecież!
-Itachi. To dziecko ma coś czego potrzebuje, jeżeli zrobisz to co ci karzę, będziesz znów normalny i wrócisz do rodziny.
-Jaki to ma związek?
-Chcę przywrócić do życia moją rodzinę. Wiesz, że gdyby nie to, iż umarli nigdy by cię ty nie było, a ja nie byłbym szaleńcem.
-Mhm.. Gdzie mieszka?
-Fuchu, Tokyo. Przeniosę cię tam.
-Czy Konan tam nie mieszka?
-Tak, jest koleżanką Yezoo. Jutro moja psychofanka robi imprezę, na którą twoja ofiara jest zaproszona.
-Czemu nazywasz ją ofiarą?
-Bo będzie musiała zginąć. Idź już do pokoju przeniesień.
-Tak... - powiedział i wyszedł.
          Wszedł do ciasnego pokoju z metalowymi drzwiami i już po 2 sekundach znalazł się przed domem biednej, bogu ducha winnej dziewczyny. Nie zajęło mu dużo czasu rozpoznanie okna należącego do niej. Wdrapał się na drzewo i postanowił po podglądać Yezoo. (perwers)  Była naprawdę śliczna. Blond włosy opadające na ramiona, niebieskie oczy połyskujące w czerwonym świetle lamp. Jak aniołek w tym diabelskim pokoju. Naprawdę nie rozumiał kto był takim głupcem i dla tej niebywale pięknej, nieziemskiej dziewczyny - udekorował pokój szatana. Czarno-czerwony wystrój, hebanowe meble i ona na krwistym dywanie, pisząca coś w zeszycie. Wydawała się taka samotna. Ten widok chwycił Tachiego za serce. Miał ochotę do niej podejść, przytulić ją. Sprawić by czuła się bezpieczna. W jego ramionach i tylko przy nim. A to przyjemne kłucie w jego sercu. Ej zaraz, chwila moment.. Przecież on nie ma uczuć. Nie powinien tego czuć. Co się dzieje? ''Miłość jest silniejsza niż wszystko'' ~usłyszał w swojej głowie.
-Kim jesteś? - powiedział, ciut za głośno, gdy tylko zdał sobie z tego sprawę schował się za gałęzie. Dziewczyna podniosła się z ziemi i ruszyła w kierunku uchylonego okna jej mrocznego zakątka.
-Wiem, że tam jesteś - powiedziała uśmiechnięta otwierając okno na oścież.- No wychodź nie zjem cię. Hahaha.
-Na pewno? - powiedział Łasic wychodząc zza gałęzi.
-Hahaha na pewno. Jestem Yezoo. A ty? - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Itachi. Czemu nie przedstawisz się prawdziwym imieniem Klaudio?
-Bo go nie lubię, a po za tym skąd wiesz jak mam na imię? - jej spojrzenie zrobiło się podejrzliwe.
-Znam Konan. Powiedziała mi o tobie - mrugnął do niej i uśmiechnął się. Nawet dobrze mu to wychodziło jak na bezuczuciową maszynę.
-Aha.. Chcesz wejść? - powiedziała z lekkim rumieńcem. ''Taa zapraszaj obcych do domu''~zganiła się w myślach.
-A na pewno tego chcesz?
-Tak. Wchodź - odeszła od okna dając mu więcej miejsca by wskoczył.
-Masz bardzo mroczny pokój, wyglądasz w nim jak aniołek - zaśmiał się.
-A spadaj! - rzuciła w niego krwisto czerwoną poduszką.
-Chcesz się bić? - podniósł puchaty przedmiot i podszedł do blondynki.
-Tak! - rozpromieniła się i podniosła tym razem czarną poduszkę, i wycelowała nią w nos Itachiego.
-Nie daruję ci tego - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy rozmasowując obolały nos.
-No to dajesz - w jej oczach widać było pewność siebie, pewność wygranej.
-Dobrze - rzucił ją na łóżko.
        Bili się tak przez około godzinę. Dziewczyna czuła się przy nim jakby znała go od zawsze. Do tego był bardzo przystojny. Ciekawe ile ma lat. Na pewno jest od niej starszy, na pewno więcej niż dwa lata.
-Ile masz lat Łasic? - powiedziała podchodząc do okna.
-18, a co? - ruszył w jej kierunku.
-A nic.
-Przecież widzę, że coś - powiedział i objął ją jedną ręką w pasie, a drugą położył ja jej ramieniu.
-Co ty robisz? - zapytała niepewnie.
-A nie widzisz? - zaczął całować ją po szyi.
-Ledwo co się znamy, Itachi nie możesz.
-Nie mów mi, że nic nie poczułaś - odpowiedziała mu cisza, przyjął ją za pozwolenie i zrobił jej małą malinkę.

NASTĘPNEGO DNIA.
   Obudziła się nie najwcześniejszym rankiem. Słońce zapewne już dawno wzeszło, ptaszki śpiewały, a wiatr lekko szeleścił liśćmi zielonych drzew. Jego nagi tors dawał jej tyle ciepła, że aż ciężko było w to uwierzyć.
-Oh, śpiąca królewna otworzyła oczka  - uśmiechnął się do niej szeroko i pogładził ją do włosach.
-Hahahahaha, a ty co może w ogóle nie spałeś? - zapytała radosnym głosem.
-Nie potrzebuję snu - odpowiedział spokojnie całując ją w czoło.
-Że hę?
-Kiedyś ci wytłumaczę - tym razem pocałował ją w usta. - Muszę iść. Zobaczymy się na imprezie.
-Ej! Nie zostaniesz na śniadanie? - zapytała go gdy ruszył w kierunku okna.[hahahaha jak wszedł tak wyjdzie xd]
-Nie potrzebuję - ubrał koszulkę i wyskoczył z pokoju (przez okno żeby nie było) zostawiając nie do końca rozumiejącą co się dzieje Yezoo samą.
~*~
''Ahaa... to spoko.. trzeba to wszystko dobrze przemyśleć bo nie wiem czy wszystko do mnie dotarło.
1.pewien 18latek, który nazywa się Itachi, chuj wi skąd jest i jak się tu znalazł:
•zna Konan•wchodzi i wychodzi przez okno (LOL)•przychodzi do mnie od tak•wygłupiamy się•całujemy się, przytulamy i ostatecznie lądujemy w jednym łóżku, na szczęście nie jest pedofilem i nic mi nie zrobił•A JA?! Czy to możliwe, że się zakochałam?  W kimś kogo znam... jedną noc...   ?!'' - zapisała w pamiętniku po czym spoglądnęła na zegarek.
-Dobra jest po 10. Co?! Kurwa! Już w chuj późno. Trzeba się spakować[wykminiłam, że Yezoo zostanie u Konan na jakiś tydzień, oczywiście nie będę tego opisywać bo nie chce mi się i nie mam pomysłu :D] Zrobić sobie coś do jedzenia, bo głodna nie pójdę, ba (!) nie doszłabym głodna. Kąpiel i pewnie jeszcze raz pakowanie bo połowy potrzebnych rzeczy nie wezmę... - myślała na głos krążąc po pokoju, a gdy już wszystko zaplanowała ruszyła na dół do kuchni.
***
       Szedł równo ułożonym, szaroczarnym chodnikiem w kierunku burdelu - dosłownie i w przenośni[tak, to też pisałam na lekcji Klaudio xd]. Dom tej małej szmaty Konan jest na obrzeżach miasta więc trochę zajmie mu droga do niej.
       ''Dawno tu nie byłem'' ~pomyślał mijając park, w którym po raz pierwszy spotkał psycholi Peina.
        Błąkał się tak przez puste uliczki około  godzinę, gdy w końcu dotarł do domu fioletowowłosej.
-Siemasz szmato! - krzyknął wchodząc bez pukania.
-Itachi cwelu pukałbyś![dosłownie i w przenośni...hmm.. Hinata perwers...] - zawołała z łazienki.
-Tssa, wiem, ale w burdelu i tak wszystko dziwki zagłuszają więc nie ma sensu - dogryzał jej zwiedzając niewielki dom, w którym jak zwykle siedziała sama.
-Dostaniesz w ryj! Jak tylko wyjde...
-Mhm..-burknął i wyszukał na liście programów MTV.-Jak zwykle spóźniłem się na Top20.
       Aktualnie leciał numer 2 One Ok Rock - Liar. Itachi zaczął śpiewać. [Yezoo wyobraź to sb XD]
       Konan wyszła z łazienki i usłyszała potworne wycie dobiegające z salonu.
-Ja pierdole Łasic się znowu do telewizora dojebał. Co gorsza... One Ok Rock na MTV puszczają, kurwa.. musieli trafić w jego upodobania?! - mamrotała schodząc do kuchni.

-''Hey Liar, Hey Liar
What do you think of living without me?
Hey Liar, Hey LiarNani ga uso de dore ga shinjitsu?'' - śpiewał gdy wychodziła z kuchni niosąc talerz kanapek w lewej ręce i  kubek z herbatą w prawej.
-Ogarnij dupe Łasic. Klaudia tu zaraz przyjdzie.. - powiedziała patrząc na chłopaka z zażenowaniem.
-Po chuj tak wcześnie? Dopiero 12... - odpowiedział zaraz po tym jak skończył śpiewać.
-Tak, ale przychodzi do mnie pomóc w przygotowaniach, a ty Panie pełnoletnie dziecko poszedłbyś kupić jakiś soczek. If you know what I mean ^^ - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
-Soczek? - przymrużył powieki. - AAAAAAAAAAAAAAAA.... Soczeeek ^^ Rozumiem hehehehehe.
-Dorosły, a jaki tępy. Świat schodzi na psy...
-Gangnam Style ! - krzyknął i wyszedł.
-Idiota...- westchnęła i przeszła do konsumowania kanapek.
***
      Po około dwóch godzinach była wykąpana, spakowana i co najważniejsze gotowa do wyjścia.
-Yatta- szepnęła przekręcając zamek w drzwiach.
Droga do przyjaciółki zajęła jej około półtorej godziny. Podeszła do dużych, ciemnych drzwi od domu Konan i zapukała w nie cicho.
-Hmm.. za cicho tak? - powiedziała pukając dużo głośniej.
-Kogo niesie do jasnej kurwy!? - krzyknął Itachi otwierając z rozmachem drzwi. - o.. Klaudia.. wejdź..
-Tssaa.. dzięki. Jest Konan?
-Tak jest. U siebie w pokoju. Przebiera się. 
-Aha..
-Ty się serio z tą dziwką zadajesz? - spytał zabierając od niej torbę.
-Jak widać. Idę do kuchni robić przekąski, powiedz jej, że przyszłam.
-Przecież mówię, że się przebiera. 
-No i co to za problem? W końcu.. aa co się będę produkować..
-O co ci chodzi? - złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, po czym popatrzył w oczy, i przycisnął do ściany uniemożliwiając ucieczkę. - Zapytałem o coś.
-Noo boże... Człowieku, patrz jak to wygląda. Przychodzisz do mnie rozkochujesz mnie w sobie, idziesz do niej chuj wi co robisz, a teraz ?! W jakiej sytuacji je.. - pocałował ją.
-Oh, utkaj się i więcej nie myśl bo ci to szkodzi.
-Ale.. - otworzyła szeroko oczy.
-Żadnych, ale słonko - znów ją pocałował.
-Żyyyygaaam - krzyknęła Konan, gdy już zeszła na dół. - Moglibyście tego nie robić przy mnie.
-Powiedziała liderkowa dziwka - pokazał jej język.
-Utkaj morde! Chodź Yezoo. Musimy przygotować.. coś... 
-Tak jest! - powiedziała i wyrwała się Łasicowi.
-Aha.. to miło. - burknął Tachi i poszedł do salonu oglądać MTV i drzeć ryja.
        Ostatecznie skończyło się tak, że dziewczyny nie miały za dużo do robienia więc urządziły sobie przed imprezowe karaoke z Czarnym.

IMPREZA:
      Była dopiero 21, a wszyscy chodzili schlani w trupa. Połowy osób nie kojarzyła. Była jedyną trzeźwą osobą z całym domem pijaków na głowie. ''Cudownie'' ~pomyślała i ruszyła do jej pokoju. Tak, bywała u koleżanki tak często, że miała u niej swój własny kącik, do którego tylko ona posiadała klucze, więc był bezpieczny od wszelkich ćpunów, pijaków i perwersów. Rzuciła się na łóżko i zaczęła grzebać w kieszeniach bluzy w poszukiwaniu telefonu i słuchawek. Gdy wreszcie znalazła dwie ukochane rzeczy włączyła swoją ulubioną piosenkę z całego albumu przepełnionego ONE OK ROCK. [Riot]
-Czego tam słuchasz? - szepnął jej do ucha i założył jej lewą słuchawkę. - Oh, mamy podobne gusta. Sorry-takie same.
-Co? - zamrugała kilkakrotnie.
-Nom - powiedział i pokazał jej listę swoich piosenek na telefonie.
-Hahahaha spoko. Czemu nie siedzisz tam z nimi? I jak to się stało, że jesteś trzeźwy?
-Bo nie lubię siedzieć z pijakami i nie lubię za dużo pić.
-Masz u mnie plus - szepnęła i pocałowała go w usta.
-Na pewno nic nie piłaś? - zaśmiał się.
-Na pewno - tym razem to on ją pocałował.
     Leżeli tak przez dłuższą chwilę objęci, słuchali muzyki gdy nagle Łasic dostał sms-a.
-Muszę iść.
-Gdzie?
-Nie ważne. Zobaczymy się jeszcze.
-Kiedy?
-Nie wiem. Ale obiecuję, że jak już wrócę to zostanę z tobą na zawsze.
        Wyszedł z mieszkania małej dziwki liderka i jeszcze raz przeczytał wiadomość od rudego.
''Itachi, szmato wracaj do kryjówki. Nie ważne jak ci idzie, i co robisz, nawet jak się jebiesz. Masz w tej chwili wracać i nie tracić ani minuty. Ważna sprawa.''
-Jebany skurwiel. Teraz za szybko mnie do niej nie puści. A.. ja naprawdę coś do niej poczułem.. O ile takie coś jak ja jest w stanie darzyć kogoś uczuciem.. - mamrotał pod nosem idąc przez las.
***
     Obudziła się wczesnym rankiem. Była głodna, ale postanowiła nie wychodzić narazie z pokoju, wiedziała co się dzieje poza nim i.. jakoś nie miała siły. Zdawała sobie sprawę z tego co się stało wczoraj. Odszedł. Nie wie kiedy wróci. Może nic do niej nie poczuł. Może się nią bawił. Nie ważne. Ona go kocha. I to z nią zostanie.