~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Huh.. - westchnęła i sięgnęła po telefon. Wybrała jedną z przymulastych piosenek i zaczęła pisać pamiętnik. [piosenka]
''Drogi pamiętniku,
Nie wiem co myśleć, czy można kochać kogoś kto cały czas odchodzi, kogoś kto raz jest, a raz go nie ma, kogoś kto jest zmienny jak nastrój kobiety podczas okresu? Kogoś... Kto raz jest czuły i opiekuńczy, a raz chce cie zabić... Kogoś.. kogo nie umiem opuścić mimo wszystko... Czyli..? on jest..? Jedyną osobą którą kocham...?'' -zapisała swoim starannym pismem na kolorowych kartkach.
-Dzień dobry - powiedział otwierając drzwi. W prawej ręce trzymał tackę z pachnącymi naleśnikami, jakimiś powidłami, górą owoców i bitą śmietaną, obok parowało aromatyczna kawa zbożowa, a w lewej dzierżył ogromny bukiet herbacianych róż.Podszedł do niej i pocałował ją w czoło kładąc śniadanie na jej kolanach. Kwiaty postawił na szafeczce nocnej tuż obok dziewczyny.

''Że hę?''~przeszło jej przez myśl.~''Co on? COO?''
-Co to za mina ? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Hm? - zamrugała kilkakrotnie i popatrzyła na niego nadal zdziwiona, lecz już z zamkniętą buzią i nie wytrzeszczonymi oczyma.
-Hahaha, jedz bo ci wystygnie - znów ją pocałował, uśmiechnął się czule i ruszył w kierunku łazienki.
-Ja pierdole, sen - szepnęła podnosząc kubek kawy do ust.
Gdy jej zaskoczenie całkowicie minęło przeszła do konsumowania naleśników, które, kto by się spodziewał, były znakomite.''On mnie coraz bardziej zaskakuje... Może... nie jest taki zły.. może.. może tylko chce być tak postrzegany?'' ~pomyślała wstając z łóżka gdy już skończyła jeść. Przeciągnęła się wzdychając. W pokoju dało się wyczuć zapach róż.
-Nie wiem jak to zrobił, ale kocham go jeszcze bardziej - szepnęła ruszając w kierunku szafy. Otworzyła hebanowy mebel i co tam zobaczyła? Nic. No poza błękitną sukienką na ramiączkach.
-Kurwa, zajebe cwela, tak bardzo chciałam ubrać shorty i jakąś luźną bluzkę, alee niee bo po coo.... Musze ubrać to - mamrotała zażenowana.

Stała na środku pokoju zarumieniona, ze spuszczonym wzrokiem. Byleby tylko nie patrzeć na drzwi od łazienki gdy będzie wychodzić. Hahahaha miała świetny plan jak pozbyć się tego niebieskiego badziewia. Już miała wybuchnąć szatańskim śmiechem, gdy otworzyły się ciemne drzwi łazienki.-O, moje słoneczko założyło prezent - uśmiechnął się z satysfakcją i pocałował ją w czoło. ''Prezent? OOO KURWA! Dziś mam urodziny o.O kompletnie zapomniałam!''~myślała.-Raczej, nie inaczej - zaśmiała się i zaczęła go namiętnie całować. Zerwała z niego czarną koszulkę z napisem ''Keep calm and listen One Ok Rock'' nie przestając całować. Po chwili zrzuciła swoją sukienkę, po czym jak gdyby nigdy nic wstała, podniosła bluzkę swojego chłopaka i założyła na siebie.-Jeszcze raz każesz mi wciskać się w ten shit, a nie ręczę za siebie! - krzyknęła oburzona i wyszła z pokoju, zostawiając zdziwionego chłopaka samego. -Dobra jest - rzekł z aprobatą uśmiechając się.
***
Późnym popołudniem, gdy oglądali telewizję Łasic dostał sms-a od Peina. ''Kurwa..''~pomyślał po czym przeczytał treść wiadomości ~''No i jak ci idzie chuju? Możesz zacząć nasz plan? Czy może potrzebujesz kolejnych dwóch tygodni?! Ruszaj dupę i przynoś ją do Aka. Dziś!''
-Huh.. - westchnął chowając telefon do kieszeni czarnych spodni.
-Co się stało? - zapytała zaniepokojona Klaudia, głaszcząc dłonią jego czarne włosy.

-Nic słońce. Nie martw się - powiedział z uśmiechem całując jej delikatną dłoń. Dziewczyna usiadła mu na kolanach, a on położył jej jedną rękę na ramieniu natomiast drugą objął ją w pasie. Siedzieli tak przytuleni dopóki komedia, którą sobie włączyli, się nie skończyła. Itachi przycisnął ją do siebie i schował twarz w złocistych włosach, pachniały kwiatami sakury. Łasic trzymał Klaudię w mocnym uścisku przez jakąś chwilę po czym podniósł się gwałtownie i przerzucił ją sobie przez ramie.
-EEEEEJ, Tachi?! Co ty do jasnej kurwy odwalasz?! - krzyczała blondynka bijąc pięciami jego plecy, gdy wychodzili po schodach. - NIENAWIDZĘ CIĘ!
-Naprawdę? - spytał Itachi słodkim głosikiem i przeszedł przez drzwi jej pokoju.
-TAK! PIZDO! POSTAW MNIE !!!!
-Po co? - zaśmiał się i rzucił ją na łóżko.
-Co ty ro..- chciała zapytać, lecz niestety nie dane jej było, gdyż czarnowłosy zaczął ją całować. Gdy już nacieszył się jej ustami przeszedł do oznaczania jako swoją własność jej szyji i obojczyków. Pomału ściągnął z niej swoją czarną koszulkę i zostawił kilka różowych śladów na jej płaskim brzuchu. Itachi popatrzył na nią czule i cmoknął ją w czoło.
-Ej...
-...?

-N-nic... - zaczerwieniła się.
-Heh, chodźmy spać co? - uśmiechnął się ciepło i położył się obok niej.
-Dobrze - szepnęła i przerzuciła przez swoje ramię jego rękę tak by ją przytulił.

[song dla atmosfery ^^]
Gdy był w 100% pewny, że zasnęła założył na nią najdelikatniej jak umiał swoją koszulkę, po czym owinął ją starannie kocem. Ubrał się szybko i wziął ją na ręce. Po pół godzinie byli już w ciemnym lesie, wokół szumiały drzewa, którymi delikatnie kołysał chłodny wiatr. Popatrzył na delikatne rysy jej drobnej twarzy, była taka bezbronna, delikatna, spokojna, a złociste włosy ją okalające lekko falowały. Jest w niej zakochany, teraz jest pewny... Najchętniej uciekłby z nią gdzieś, ukrył, schował... Chce by była tylko jego, by Pein nie miał do niej żadnego dostępu. ''Kurwa..'' ~pomyślał, gdy stanęli przed kryjówką Akatsuki.
Przeszedł przez wielkie drzwi i od razu powędrował do gabinetu lidera.
-Przyniosłem ją - burknął i posadził ją na czarnej kanapie.
-Dobrze, przejdziemy do przesłuchania zaraz po tym jak się obudzi. Możesz iść do siebie.
-Mhm..
Usiadł na ''swoim'' łóżku, jego nieobecny wzrok skierowany był na okno. Jego twarz z beznamiętnym wyrazem w srebrzystym świetle księżyca nadawała mu mrocznej, bezuczuciowej bestii, ale on nią nie jest... Tak naprawdę to ma uczucia.. Teraz... Odczuwał ból, ale nie fizyczny. Bolało go serce, tak jakby było rozerwane na miliony kawałków, sklejone i znów porozrywane. Czemu? Czemu się w niej zakochał? On? Przecież miał nie mieć uczuć! No, ale to robota Peina... Można było przewidzieć, że coś spierdoli.. Jebany cwel. Jak już go przerabiał to mógł się postarać....
-Te! Łasic! Twoja lasia się obudziła - powiedział Hidan i tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
Itachi wyszedł z pokoju na ciemny korytarz siedziby Aka i przeszedł na schody by zejść do gabinetu lidera. Gdy już tam dotarł, rudy siedział na przeciwko Klaudii i patrzył na nią przenikliwym spojrzeniem, ona natomiast skulona, podciągała kolana pod brodę kurczowo obejmując nogi.
-Itachi! - krzyknęła i szybko się podniosła gdy tylko go zobaczyła, lecz zaraz usiadła widząc karcące spojrzenie lidera. Itachi drgnął lekko gdy usłyszał swoje imię, ale nie spojrzał na nią.
-Ciekawe ... - powiedział cicho rudy i z zamyśloną miną przerzucał wzrok raz na Łasice, a raz na Klaudię. - Wyjaśnisz mi to kiedy indziej Czarny, a teraz do rzeczy.
-Do jakich kurwa rzeczy?! CZEGO TY CHCESZ?! - zdenerwowała się Yezoo, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Masz klucz do pewnego ważnego dla mnie przedmiotu - uśmiechnął się lekko.
-Jaki klucz?! O co chodzi?! Ja do jasnej kurwy nie wiem o czym mówisz!
-Klucz do 生と死の洞窟 [Jaskini(a) Życia i Śmierci] - odpowiedział spokojnie i kątem oka spojrzał na nieobecny wyraz twarzy Itachiego.
-CO KURWA?! Itachi! Czy ty..? Czy ty o wszystkim wiedziałeś? - po jej policzku spłynęła srebrna, połyskująca łza.
-Widzę Łasic, że poradziłeś sobie z zadaniem - rzekł z aprobatą Pein. - A teraz. Droga Klaudio, gdy jesteś załamana, gdy twoje serce rozdarte jest na miliony kawałeczków przez o tego tu stojącego młodzieńca, pozwolisz, że cię zabije i wykorzystam twoją krew by otworzyć Jaskinię. Dobrze? - powiedział wyjmując z pochwy katanę. Podszedł do trzęsącej się Yezoo i uśmiechnął się złowrogo. Już miał zrobić dziewczynie krzywdę, gdy znikąd pojawił się przed nią Itachi i przyjął na siebie wymierzoną w serce broń. Ostatkiem sił pchnął swój miecz w brzuch rudego i opadł całym ciężarem na kolana blondynki.
-Yezoo.. nie...płacz...koch..am..c..ie..- wychrypiał, a z jego ciała ulotniły się resztki życia.
-Naprawdę Tachi? Naprawdę musisz mówić to w takiej chwili? Błagam NIE! - krzyknęła i mocno przytuliła jego martwe ciało.
-Możesz go uratować.. - wyszeptał leżący na ziemi rudy.
-Utkaj mordę!
-Naprawdę nie chcesz znać sposobu? Myślisz, że do czego mi byłaś potrzebna?
-Błagam cię, umrzyj już! - krzyczała przez łzy roztrzęsionym głosem.
-Otwórz..drug..ą..szufl..adę..po..pra..wej..stronie..m.m..ojego..bi..órka..-powiedział cicho i podzielił los Itachiego.
Gdy już nie miała żadnej łzy do wypłakania, postanowiła, że pójdzie sprawdzić co jest w miejscu, które kazał jej przeszukać rudy. Nie wiedziała czemu to robi. Może była, aż tak zdesperowana, że musiała szukać ratunku nawet w rzeczach osoby, która chciała ją zabić? Może tak bardzo go kochała, że musiała spróbować wszystkiego? Może.. Jedno było pewne. W szufladzie, znalazła nadzieję...